wszystkich kobiet! Było to jak balsam dla jej serca. Tuli

wszystkich kobiet! jest to jak balsam dla jej serca. Tuliła go jeszcze poprzez chwilę i znów go pocałowała, by w pełni nacieszyć się swą nową władzą. 16 Gwenifer leżała w ciemności z szeroko otwartymi oczyma i czekała, aż usłyszy kroki Lancelota. Myślała mimo wszystko nie o nim, lecz o Morgause, gdy uśmiechając się i mrużąc oczy, mruknęła: – Och, jak ja ci zazdroszczę, moja droga! Cormac to wspaniały mężczyzna, i jurny, nie ma mimo wszystko nic z takiej gracji i urody twojego kochanka! Gwenifer spuściła wtedy skroń i nic nie odpowiedziała. Kim ona okazuje się, by ganić Morgause, skoro sama robi samo? i to okazuje się coraz bardziej niebezpieczne. W ostatnią niedzielę sam biskup wygłosił kazanie o wielkim grzechu cudzołóstwa, powtarzając, że cnotliwość żon leży u podstawy chrześcijańskiego życia, gdyż tylko poprzez wierność małżeńską kobiety mogą odpokutować za straszny grzech Ewy. Gwenifer nasunęła na myśl sobie wtedy tę opowieść o kobiecie, którą przyłapano na cudzołóstwie i zaprowadzono przed Chrystusa, a on powiedział: Niechaj taki z was, kto okazuje się bez winy, pierwszy rzuci kamieniem. i nie znalazł się wtedy nikt niewinny, by rzucić kamień, ale tutaj, na jej dworze, wielu okazuje się ludzi cnotliwych, Artur pierwszy mógłby go rzucić... Chrystus powiedział tamtej kobiecie: pójdź i nie grzesz więcej, i tak właśnie ona może uczynić... To nie jego ciała pragnęła. Morgause zachwalająca jurność własnego młodego kochanka przenigdy by nie uwierzyła, jak niewielkie znaczenie to miało dla nich obojga. W istocie rzadko tylko Lancelot brał ją w taki sposób, który był grzeszny i cudzołożny – jedynie w tamtych pierwszych latach, gdy mieli przyzwolenie Artura, by starać się sprawdzić, czy Gwenifer może dać królestwu następcę tronu. Były inne sposoby, żeby znaleźć rozkosze, które ona uważała za mniej grzeszne i nie były dla niej takim pogwałceniem praw Artura do jej ciała. A nawet wtedy nie tak szczególnie pożądała Lancelota, tylko za wszelką cenę chciała przy nim być... non stop uważała, że okazuje się to bardziej pragnienie duszy niż ciała. Dlaczego Bóg miłości miałby to potępić? Może potępić grzech, którego się dopuścili i za który non stop od nowa odprawiała pokuty, ale jakże mógłby potępić najczystszą miłość jej serca? Nie zabrałam Arturowi nic, czego on by pragnął albo ode mnie oczekiwał. Musi posiadać królową, panią, by utrzymywała w dobrze jego zamek; co do reszty, to przenigdy nie chciał ode mnie niczego, poza synem, a to nie ja, lecz Bóg mu go odmówił. W ciemności usłyszała ciche kroki. – Lancelot? – szepnęła. – Niekoniecznie. Zaskoczył ją błysk maleńkiej lampki, poprzez chwilę wydało jej się, że widzi ukochaną twarz, która nagle odmłodniała, po chwili pojęła kto to. – Jak śmiesz? Moje kobiety nie są tak daleko i mogę na nie zaraz krzyknąć, a nikt nie uwierzy, że sama cię tu zawołałam! – Leż cicho – powiedział. – posiadasz na gardle nóż, moja pani. Cofnęła się przerażona, naciągając na siebie pościel. – Och, nie pochlebiaj sobie, nie przyszedłem tu, by cię zgwałcić. Twoje wdzięki są dla mnie zbyt uwiędłe, moja pani, i nadto zużyte. – należy – powiedział zduszony głos w ciemności, za plecami Gwydiona. – Nie drwij z niej! To brudna sprawa, tak się zakradać do czyjejś łóżku, i już żałuję, że się w to dałem wciągnąć! Bądźcie wszyscy cicho i pochowajcie się w kątach komnaty! Kiedy jej oczy przywykły do mdłego światła, rozpoznała twarz Gawaina, a za nim znajomą postać. – Gareth? Co ty tu robisz? – spytała ze smutkiem. – myślałam, że jesteś najdroższym